Aaron Sorkin - scenarzysta m.in.
"The Social Network",
"Steve'a Jobsa" i
"Moneyball" - rozważa zawodową wizytę w świecie komiksów. Jak sam przyznaje, nie zna się na superbohaterach, nie faworyzuje więc ani Marvela ani DC i zamierza porozmawiać z przedstawicielami obu. Wszystko w nadziei odnalezienia postaci, która zainspiruje go do napisania scenariusza.
Mam w planach spotkania zarówno z DC, jak i z Marvelem, zdradził
Sorkin.
Będę musiał - z całym szacunkiem - wyznać im, że nigdy w życiu nie czytałem komiksów. To nie tak, że ich nie lubię, po prostu nigdy nie miałem z nimi kontaktu. Mam nadzieję, że gdzieś w ich bibliotekach jest postać, którą pokocham i której historię będę chciał poznać od deski do deski. Sorkin jest o tyle nietypowym kandydatem, że to scenarzysta specjalizujący się przede wszystkim w dialogach. Jego teksty są zazwyczaj silnie osadzone w rzeczywistości i zgłębiają środowiska prawników, sportowców, informatyków czy dziennikarzy. A jeśli kogoś martwi jego komiksowy analfabetyzm, to spokojnie.
Sorkin sam przyznawał, że przed napisaniem scenariusza
"Steve'a Jobsa" nie wiedział za wiele o założycielu Apple'a. Skończyło się Złotym Globem.
Na razie nie wiadomo, czy rozmowy z Marvelem i DC dotyczyć będą seriali czy filmów kinowych -
Sorkin ma jednak doświadczenie w obu. Możliwe, że ta kwestia również pozostaje na razie otwarta.
Jedno jest pewne: formuła superbohaterskiego kina zaczyna się powoli wyczerpywać. Fakt, że producenci rozmawiają z autorami pokroju
Sorkina, dowodzi, że studia są tego świadome i próbują odświeżyć formułę. Czyżby serialowy
"Legion" był tylko zwiastunem nowych, nieszablonowych ekranizacji komiksów? Miejmy nadzieję.
Jaki superbohater sprawdziłby się Waszym zdaniem pod piórem
Sorkina? Może ktoś, kto w cywilu zarabia mówieniem - dajmy na to: prawnik? She-Hulk? Daredevil?